Spacerem po Tomaszowie Lubelskim
Aut. Robert Gmiterek
Jeszcze nie tak dawno, choć działo się to w ubiegłym wieku, nietrudno byłoby wskazać miejsce skąd każdy szanujący się turysta zaczynał spacer po Tomaszowie. Takim miejscem był dworzec autobusowy. To tu zatrzymywały się autobusy ze wszystkich stron gminy, powiatu, województwa i kraju, ba, nawet świata. Tutaj stawiali swoje pierwsze kroki na tomaszowskiej ziemi, żądni wrażeń podróżnicy i podróżniczki. Stąd też uwozili w świat wrażenia jakie wywarło na nich miasteczko. Dzisiaj, kiedy na miejscu budynku dawnego dworca autobusowego zjedzonego przez maszynę do zjadania powiatowych dworców autobusowych zieje wyszczerbiona pustka, a większość podróżnych przyjeżdża do miasta własnym transportem i zatrzymuje się gdzie tylko chce i gdzie tylko można ( jest kilka parkingów niemal w centrum miasta, a na obrzeżach miejsca jest jeszcze więcej) wybór początkowego punktu spacerowego jest kwestią indywidualnych wyborów i preferencji. Dlatego nie należy bezwzględnie przestrzegać również tras proponowanych przez przewodniki. Spacer po mieście nie jest obowiązkiem. To nie gonitwa na czas. To zaklinanie czasu, odsuwanie go jak najdalej od miejsca, w którym jesteśmy, to zanurzanie się w bezczasie miejsca,to podróż labiryntem uliczek, alejek i ścieżek w oszukiwaniu uciekającego czasu.
Pierwszy spacer ( ten krótszy, wewnętrzny, bo drugi, a nawet trzeci, dłuższy, zewnętrzny) zaczyna się w centrum miasta. Jak każe wschodni obyczaj przed podróżą należy usiąść. Jeśli nasz spacer potraktujemy jako małą podróż, to w Tomaszowie mamy idealne miejsce do przedpodróżnego siadania. Jest bowiem vis a vis tomaszowskiego ronda, na tle czajni, cerkwi i budynku dawnej straży pożarnej ustawiona ławeczka z przysiadłym w jej rogu gospodarzem tego miejsca, doktorem Januszem Peterem.
Doktor Janusz Peter, lekarz, regionalista, artysta jak nikt inny znał wszystkie zakamarki swojego miasta i spacerował po nim niezliczoną ilość razy. Dziś jest patronem założonego przez siebie Muzeum Regionalnego. ( Mieści się ono pod trzema, a nawet pod czterema adresami: ul. Wyspiańskiego 8 a, ul. Wyspiańskiego 8 b i ul. Zamojska 2 i ul. Lwowska 64 gdzie zlokalizowana jest Izba Pamięci Terroru Komunistycznego.) Dlatego to miejsce jak żadne inne nadaje się na początek spaceru. Po zasięgnięciu informacji z najlepszego źródła o tym, gdzie można w Tomaszowie pospacerować udajemy się na wschód w stronę ul. 29 Listopada. Mijamy usytuowaną po naszej lewej ręce siedzibę dawnej straży ogniowej, dziś Państwową Szkołę Muzyczną z charakterystyczną wieżą, a po prawej jeszcze bardziej charakterystyczny budynek z półokraglaków. To „Czajnia”, która od 1895 mieściła herbaciarnię, potem teatr, a jeszcze później dom ludowy. Zza Szkoły Muzycznej wyłania się przepiękna bryła murowanej cerkwi z 1890 roku pod wezwaniem św. Mikołaja Cudotwórcy. Jej cztery smukłe wieżyczki nakłuwają niebo. Możemy obejść cerkiew od północy ul. Starocerkiewną i dalej ul. Starozamojską w stronę Cmentarza Żydowskiego. To dzisiaj jedyne miejsce, gdzie znajdziemy rzeczywisty, nie archiwalny ślad tomaszowskich Żydów, ich współczesną księgę adresową. ( Synagoga została zburzona podczas II wojny światowej.) Potem kierujmy się na południe ul. Świętojurską w stronę ulicy Królewskiej, przy której w 1727 roku wybudowano dzisiejszą, architektoniczną perłę w koronie miasteczka, drewniany, modrzewiowy kościół pod wezwaniem Zwiastowania NMP. Wraz z dzwonnicą i całym otoczeniem tworzy on enklawę spokoju w samym środku miasta. Stamtąd ucieszeni ciszą podążmy w dół Królewską aż do skrzyżowania z ul. Kopernika. Potem w prawo w stronę górującej nad zabudową wieży kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa wzniesionego w latach 1935 -1949. Zatrzymujemy się chwilę przed skrzyżowaniem pod czujnym okiem wilka spoczywającego u stóp świętej Tekli. Dobrze jest też w upalny dzień wstąpić do świątyni która wypiętrza się przed nami i obiecuje chłód nawy. W kościele znajduje się późnobarokowa ambona w kształcie łodzi z rzeźbami dwóch apostołów pochodząca z cerkwi greckokatolickiej w Uhnowie. Zadziwiające i niezbadane są ścieżki pogranicza, które wiodą łodzie pod prąd rzek, wyznań i czasu. Wychodząc z kościoła zanurzamy się w wartki nurt ulicy Lwowskiej, głównej i reprezentacyjnej arterii miasta. Idziemy w górę odbijając się i migocząc w sklepowych witrynach, tam skąd przyszliśmy.
Drugi spacer dłuższy choć w słowach i opisie krótszy, i niezupełnie miejski zaczynamy w tomaszowskim parku, który położony jest w urokliwej dolince na tyłach Tomaszowskiego Domu Kultury. Tym, którym bliżej do kultury niż natury proponujemy wariant kulturalny, czyli początek spaceru w TDK. Z parku wychodzimy ulicą Wyspiańskiego i skręcamy w prawo w Mickiewicza. Mijamy po lewej gmach Liceum Ogólnokształcącego, budowlę o charakterystycznej bryle, zacną i znaną, zwłaszcza w ostatnich latach z bitwy o łuk triumfalny. Ów łuk, który wygrał z koncepcją braku łuku możemy dostrzec na dziedzińcu szkoły. Ulicą Mickiewicza idziemy do Leśnej, po czym skręcamy w prawo w Siwą Dolinę. Dalej w lewo w stronę kompleksu leśnego poprzecinanego leśnymi ścieżkami i duktami, który ciągnie się nieprzerwanie przez Cieplachy aż po Sybir. Łatwo tam zagubić się i spacerować godzinami, odwlekając czas powrotu do zgiełku małego miasta.