Klif mioceńskiego morza w Hucie Różanieckiej
Nad brzegiem mioceńskiego morza na Roztoczu.
Klif w Hucie Różanieckiej - Robert Gmiterek
Miocen to czas w dziejach Ziemi dość odległy od naszego dzisiaj i w pewnym stopniu niewyobrażalny. Jak bowiem wyobrazić sobie czas sięgający dwadzieścia trzy miliony lat w głąb czasu? Czy w ogóle jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jakikolwiek czas? To ogromnie trudne dla człowieka, którego horyzonty czasowe zamykają się w trzech, czterech pokoleniach, a osobisty czas mierzony jest w ułamkach stulecia. Istnieje jednak sposób aby nie tylko wyobrazić go sobie, ale także osobiście dotknąć i posmakować. I nie jest to wcale trudne, drogie, czy też obarczone ryzykiem utraty życia, czasu, czy pieniędzy. Czy to nie kusząca propozycja? Podroż w czasie za trzy grosze. Bardzo kusząca. Dlatego dajcie się skusić i przyjedźcie na Roztocze.
( Można autostopem jeśli ktoś chciałby na początek przenieść się w lata siedemdziesiąte XX wieku, można koleją jeśli ktoś chciałby przemierzać czas linearnie, bez gwałtownych skoków głową w dół na bungee, można oczywiście autem, z konieczności najczęstszym środkiem lokomocji, można również rowerem, najbardziej roztoczańskim pojazdem, prawdziwym przyjacielem roztoczańskich dróg.)
Na Roztocze, czyli gdzie? Można wszędzie, ale najlepiej tam skąd najbliżej do owych dwudziestu milinów lat dzielących nas od miocenu, do miejsca, które wydaje się do dzisiaj oddychać tamtym powietrzem, do Huty Różanieckiej.
Atrakcje w okolicy
To w Hucie Różanieckiej na klifie mioceńskiego morza możemy dotknąć czasu. Przed laty to co dzisiaj otwiera się przed nami kiedy wspinając się na Wał Huty Rożanieckiej, ( albo jak zwą to miejsce miejscowi - Kamienicę na współczesnych mapach oznaczoną numerem 305) pogrążone było w ciepłym, płytkim morzu. Tutaj zaś znajdował się jego brzeg. Zaraz za ruinami cerkwi na zachód od niej, odkryty i bielejący na słońcu, wznosi się klif mioceńskiego morza.
Nie trzeba jechać do Szczecina aby przekonać się, że tam morza nie ma. Nie trzeba jechać do Juraty aby tam zjeść w smażalni horrendalnie drogą i płaską rybę. Nie trzeba jechać na Hel, aby nałykać się jodu i poczuć na twarzy wiatr od morza. Wystarczy przyjechać na południową krawędź Roztocza i ma się to wszystko w jednym miejscu.
A potem wystarczy zrobić jeden krok i znaleźć się dalej niż kiedykolwiek się nam zdarzyło bywać. Można już usiąść, na nagrzanym piasku na brzegu. Trafiliśmy na jeden z najcieplejszych czasów w dziejach Ziemi. Przed nami rozciąga się morze. Ciepłe, płytkie, z przezroczystą wodą w kolorze lazuru. Jest przypływ, przegrzebki łaszą się nam do stóp, na przybrzeżnych skałach pasą się ostrygi, na dnie łagodnego skłonu kontynentalnego falują purpurowe krasnorosty. Z nami szumi podchodzący do brzegu las ogromnych sekwoi. Znaleźliśmy się w miocenie, daleko w głębinach czasu. Właśnie na naszych oczach dokonuje się ewolucja kotów szablozębnych, pojawiają się prymitywne jelenie i żyrafy. Jeśli będziemy mieli szczęście ( bądź nie ) zobaczymy jak z morza wynurza się Carcharodon megalodon, rekin wszech czasów, osiągający prawdopodobnie długość 20 m, albo waleń, po raz pierwszy zanurzony w tych wodach. Jest ciepło, bryza chłodzi nam twarz, szum morza usypia nas, ale nie możemy usnąć. Za chwilę bowiem na naszych oczach Afryka zderzy się z Europą, a Indie z Azją, wypiętrzą się Alpy i Himalaje. Musimy być uważni, oto bowiem nadchodzi czas sarmatu kiedy morze zaczynie powoli znikać i podnosić się coraz wyżej i wyżej aż około 1960 roku naszej ery na jego dnie, a teraz na szczycie postawią trianguł i położą pod nim belkę, z której kolejne przypływy i odpływy czasu nad Płaskowyżem Tarnogrodzkim będą śledzić następne pokolenia.
Restauracje na Roztoczu. Najlepsze restauracje. Karczmy rybne
Czy z to nie kusząca propozycja? A jeżeli komuś wyda się tu zbyt sucho to przypominam, że na bezrybiu i rak ryba i jeśli dzisiejsze morze mioceńskie oglądane z klifu z Huty Różanieckiej nie zaspokoi niektórych apetytów, to można kilka kilometrów dalej w Czterech Stawach, albo w Dębowym Dworze w Rudzie Różanieckiej zakosztować i ryb i wody.
Foto. Wiesław Huk