Strefa nadgraniczna
Czerwona tabliczka z białymi literami STREFA NADGRANICZNA to częsty widok na roztoczańskich drogach. Nie przywiązujemy jednak do nich zbyt wielkiej uwagi, gdyż bytność w tej strefie, czy też wkraczanie na jej terytorium nie jest jakoś szczególnie uwarunkowane i specjalnie trudne i nie odczuwamy na własnej skórze żadnych konsekwencji przekroczenia czegokolwiek. Nic w tym dziwnego bowiem strefa nadgraniczna jest tworem sztucznym, administracyjnym, politycznym i urzędniczym. Nijak się ma do prawdziwych stref i nadgranic. Nie organizuje żadnej przestrzeni. W pewnym stopniu organizuje tylko czas jak w podanej niżej informacji ze strony Straży Granicznej. Cytuję:
„... uprawianie turystyki, sportu i połowu ryb w strefie nadgranicznej 1 na wodach granicznych, co do zasady może się odbywać do granicy państwowej przez całą dobę. O ile jednak dotyczy to wykorzystania w tym celu sprzętu pływającego – dozwolone jest tylko w porze dziennej, zaczynającej się pół godziny po wschodzie słońca, a kończącej się pół godziny przed zachodem słońca (z zastrzeżeniem - o ile umowy międzynarodowe nie stanowią inaczej).
O zamiarze wykonywania powyższych czynności, osoby fizyczne lub w przypadku imprez zorganizowanych – organizatorzy, winni powiadomić właściwego miejscowo komendanta placówki Straży Granicznej nie później niż na 2 godziny przed rozpoczęciem planowanych czynności lub imprezy. Również zamiar wykonywania polowań w strefie nadgranicznej na obszarze gmin przyległych do granicy państwowej (z wyłączeniem gmin przyległych wyłącznie do brzegu morskiego), podlega zgłoszeniu do właściwego miejscowo komendanta placówki. Zgłoszenia w tej sytuacji powinien dokonać odpowiednio: dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego, organizującego polowanie lub myśliwy polujący indywidualnie – nie później niż na 2 godziny przed rozpoczęciem polowania.”
Jeśli więc nie zamierzamy polować, korzystać ze sprzętu pływającego, to „CO DO ZASADY” przebywanie w strefie nadgranicznej niczym nie będzie się różnić od pobytu poza strefą i nie napotkamy na jakiekolwiek poza standartowe przeszkody. Dopiero sama granica, pas drogi granicznej będzie stanowić dla nas, jeśli do niej dotrzemy przeszkodę nie do legalnego w świetle obowiązującego prawa pokonania.
Na terenie Roztocza i w jego otulinie w strefie nadgranicznej leżą gminy: Horyniec-Zdrój, Narol, Cieszanów, Lubaczów, Lubaczów (m.), Oleszyce, Wielkie Oczy, Bełżec, Tomaszów Lubelski, Tomaszów Lubelski (m.), Lubycza Królewska, Ulhówek, Łaszczów i choć jak wspomniałem wyżej na pierwszy rzut oka nie czyni to tych gmin wyjątkowymi ze względu na nadgraniczność, to jednak kiedy przyjrzymy się bliżej i popatrzymy szerzej to okaże się, że pod tym sztucznym, administracyjno-politycznym terminem kryje się wiele żywych zjawisk i zjaw. Jawi się bowiem NADGRANICA jako jedna wielka, ponadczasowa matka wszystkich granic, które przez terytorium tych współczesnych gmin przebiegały. Jako duch wszelkich granic unoszący się nad ziemiami pogranicza, a owa STREFA, o której wspominają, czerwone, ostrzegawcze tablice wydaje się próba okiełzania i u trzymania w jednym miejscu niespokojnego ducha.
Kiedy zajrzymy w mapy, zarówno te współczesne, jak i historyczne, z XX, XIX, XVIII wieku,a nawet wcześniejsze, na których często o strefie Roztocza pisano „HIC SUNT LEONES”, czyli tam gdzie żyją lwy, gdzie dzikość krainy idzie w parze z dzikością serca, zobaczymy, że tutejsze granice nie trzymają się jednego raz wytyczonego koryta i kiedy tylko zawieje wiatr historii zmieniają swój bieg. Na przestrzeni znanych nam ze źródeł pisanych i z kartografii relacji zmieniały się one n terenie Roztocza co najmniej kilkanaście razy. Czasem biegły z północy na południe, czasem ze wschodu na zachód, najczęściej jednak uparły się aby przecinać Roztocze.
W XX wieku granice ( te zaznaczone zasiekami, słupkami i strażnikami granicznymi) przecinały Roztocze trzykrotnie, w 1914 ( granica zaboru austriackiego i rosyjskiego), 1940 pseudo-granica niemiecko-sowiecka i 1946 polsko-ukraińska. Jest nadzieja, że ta z 1946 roku jest już w miarę stała i okrzepła i nie trzeba będzie w najbliższej przyszłości na nowo wytyczać dróg i stawiać drogowskazów. Do dzisiaj łatwo jest jednak odnaleźć ślady tamtych, starych granic. Dawna granica Galicji z Królestwem Polskim istnieje w postaci drogi ciągnącej się od zachodniego skraju Narola-Wsi do Podlesiny. Ta z 1940 roku wyznaczana jest przez schrony linii Mołotowa budowanych w jej okolicach i rowów przeciwczołgowych. Poza tymi fizycznymi śladami nie mniej znaczący jest ślad metaforyczny i metafizyczny, ów duch tamtych granic unoszący się nad współczesną granicą. Jesteście w stanie go dostrzec kiedy tylko zatrzymacie się na dłużej na Roztoczu i porozmawiacie z ludźmi, posłuchacie muzyki, posmakujecie tutejszych owoców i potraw. Jednym słowem kiedy nie przyjedziecie tu polować na widoki, zaliczać zabytki i strzelać selfie z bocianami ( te ostatnie nie mają bladego pojęcia o jakichkolwiek granicach).