Szumy, zgrzyty, trzaski
Sławne szumy, albo szypoty na Tanwi, albo jak niektórzy pieszczotliwie i imaginacyjnie je nazywają: porohy ( pewnikiem w kontekście do tych na Dnieprze) to nic innego jak trzeciorzędowa linia spękań tektonicznych. Wówczas to Roztocze wydźwignęło się nad Kotlinę Sandomierską, a ta zapadła się w głąb siebie. W tym miejscu, na Rebizantach Tanew, żegna się z Roztoczem, ze swoją dziką i nieokiełzaną naturą ( tam i ówdzie próbowała okiełzać ją melioracja) i rozpoczyna wędrówkę Płaskowyżem Tarnogrodzkim do Sanu ( w Ulanowie roztoczańskie wody mieszają się z bieszczadzkimi wodami, więc nie bez kozery niektórzy nazywają Roztocze, Małymi Bieszczadami, choć nikt nie słyszał, aby ktoś nazywał Bieszczady Wielkim Roztoczem). 24 progi skalne o wysokości nie przekraczającej 50 cm tworzą malownicze wodospady. Nie są one imponującej wielkości, ale trudno odmówić im niezwykłości i uroku. Panuje u swoisty mikroklimat i czas płynie z cichym szumem w poprzek czasu. A zgrzyty i trzaski? Zawsze są jakieś zgrzyty i trzaski, ale spuśćmy na nie zasłonę milczenia.
Autor-Robert Gmiterek
Noclegi Susiec